sobota, 17 stycznia 2015

Seria ziołowa - rozmaryn. O mój rozmarynie, czyli rozmarynowe mleko do twarzy

Już od dawien dawna wierzono, że rozmaryn symbolizuje miłość i wierność. Starożytni Rzymianie uważali, że to zioło bogini Wenus i chętnie dekorowali swoje domy jego gałązkami. W antycznej Grecji rozmaryn ceniono bardziej niż złoto. W ludowych wierzeniach zaś dodanie jego odrobiny do bukietu panny młodej oraz butonierki pana młodego wróżyło szczęście w miłości, z kolei Niemczech zawsze towarzyszył narodzinom i zgonom. Pochodzi z rejonów Morza Śródziemnego, ale dziś uprawiany jest niemal wszędzie. Cechą charakterystyczną są niebieskie kwiatuszki, które mogą pięknie przyozdobić dom. Często nazywano go "świeżym powiewem morza". Dziś stosuje się go w kuchni i kosmetyce, przyrządza z niego wino i aromatyczne kąpiele. Dlaczego rozmaryn jest tak wartościowym zielem?


1. Na katar i gładką cerę


Rozmaryn jest ziółkiem wszechstronnym. Stosowany wewnętrznie w postaci naparu pomaga zwalczać uporczywy kaszel i katar, łagodzi objawy przeziębienia, grypy, zapalenia oskrzeli i kokluszu. Można stosować go jako środek do płukania ust, ale również jako przyprawę do mięs i deserów. Bardzo dobrze wpływa na serce, mózg i układ nerwowy, pomaga również w leczeniu depresji, bezsenności oraz migren.


Herbatkę z rozmarynu poleca się pić osobom osłabionym, wystawionym na długotrwały stres i wyczerpanie. Podnosi ciśnienie tętnicze, dlatego często podaje się ją po omdleniach i zasłabnięciach. Poprawia koncentrację i pamięć, pomaga w procesie trawienia oraz wspiera w powrocie do zdrowia po długotrwałych chorobach.


W kosmetyce rozmaryn pełni równie ważną rolę. Napar lub olejek świetnie rozluźnia i odmładza skórę, przy okazji uśmierzając bóle reumatyczne. Można też natknąć się na niego w składach myjadeł i toników. Polecany jest:

  • dla skóry tłustej i mieszanej (wykazuje działanie antyseptyczne i odświeżające)
  • dla skóry dojrzałej (działa przeciwzmarszczkowo i ujędrniająco)
  • dla skóry wokół oczu (likwiduje opuchliznę)
  • w produktach antycellulitowych (poprawia krążenie krwi)
  • w pielęgnacji włosów (wzmacnia cebulki włosów i przeciwdziała łupieżowi)

W liściach rozmarynu znajdziemy wiele wartościowych substancji: rozmarycynę (działa przeciwbólowo i pobudzająco), olejki eteryczne (w tym m.in. linalol, kamforę, czy verbenon), flawonoidy (m.in. apigeninę i rutynę, wymiatające wolne rodniki i przeciwdziałające procesowi starzenia się skóry, przeciwzapalne i antybakteryjne), kwasy fenolowe (rozmarynowy, kawowy i ferulowy), a także składniki chemoprewencyjne (m.in. karnozol i kwas karnozolowy, które działają ochronnie).

2. Mleko rozmarynowe do twarzy


O niezwykłych właściwościach mleka pisałam przy okazji tego postu (klik!). Warto jednak przypomnieć, że mleko wygładza zmarszczki, nawilża i rozluźnia napiętą skórę. Połączenie mleka i rozmarynu daje nam wzbogacony produkt do kompleksowej pielęgnacji.



Składniki:
  • mleko (kozie, krowie, cokolwiek dobrego znajdziemy!)
  • suszone liście rozmarynu
  • odrobina naparu z rozmarynu
  • olejki eteryczne (opcjonalnie), ja wybrałam miętowy i cyprysowy

Przygotowanie: 
  1. 2 łyżeczki rozmarynu zalewamy mlekiem i dodajemy po 2 krople olejków eterycznych, następnie umieszczamy w lodówce na kilka godzin, żeby mleko naciągnęło.
  2. Łyżeczkę rozmarynu zalewamy odrobiną wody i odstawiamy na ok. 20 minut do naciągnięcia, następnie przecedzamy.
  3. Po kilku godzinach przecedzamy mleko, wlewamy do niego napar z rozmarynu i mieszamy.
  4. Przechowujemy w lodówce.


Efekty:

Po tygodniu stosowania mogę rzec, że skóra jest odświeżona, lekko napięta, ale nie ściągnięta. Wszystkie zaognione miejsca zostały ukojone, zaskórniki są jakby mniej widoczne, poza tym nie wiem czym są suche skórki, mimo że na zewnątrz chłodno, a sezon grzewczy w rozkwicie. W dodatku mam wrażenie ujędrnionej, wygładzonej i dogłębnie nawilżonej skóry. Co więcej, mleko nie klei się. Po nałożeniu zawsze czekam, aż warstewka wyschnie i dopiero wtedy aplikuję krem. Nie zmywam mleczka, bo nie sprawia mi absolutnie żadnego dyskomfortu :).



A jak to wygląda u Was? Stosujecie rozmaryn do pielęgnacji twarzy, włosów albo w kuchni? :)


Bibliografia: 

I. Gumowska: Ziółka i my, Wyd. PTTK, 1983
Agnieszka Mike-Jeziorska: Rozmaryn lekarski, (pol.). 
herbs2000 - rozmaryn 
Zdrowe zioła - właściwości rozmarynu 
Dr Henryk Różański: Rozmaryn lekarski, Rosmarinus officinalis

wtorek, 13 stycznia 2015

Seria ziołowa - perz. Maseczka z kłączem perzu dla cery tłustej

Tak, tak, mili państwo - to ten perz, który jest nie lada uciążliwym i rozrastającym się niemożebnie chwastem. Większość ludzi szuka sposobów na pozbycie się go ze swoich działek, ale zielarze doceniają zdrowotne właściwości tejże roślinki i przekonują, że może stanowić lekarstwo na wiele przykrych dolegliwości. Perz znany był już w średniowieczu, kiedy to jego kłącza przerabiano ma mąkę, syrop osładzający jedzenie i alkohol. W XVI wieku i później wieśniacy "perzową mąkę" mieszali z krupami i mlekiem, by powstała sycąca potrawa. W czasie I wojny światowej zaś z perzu wytwarzano piwo.


1. Dobroczynne właściwości psiej trawy



Bywa nazywany "psią trawą" lub "manną kalabryjską" i w jego kłączu znajdziemy saponiny (przeciwzapalne, przeciwwirusowe, bakteriobójcze, lekko moczopędne, pobudzające wydzielanie kwasów żołądkowych), inulinę (wykorzystywaną jako substytut cukru i stosowaną w leczeniu otyłości), witaminę C, sole mineralne (głównie potas i żelazo), olejek eteryczny i krzemionkę. Ta ostatnia ma niebagatelne znaczenie w kosmetyce, ponieważ sprzyja regeneracji włókien kolagenowych i elastynowych, hamuje procesy starzenia się skóry, odbudowuje naskórek i skórę właściwą, a także chroni naczynka krwionośne. Perz jest też doskonałym nawilżaczem, a dzięki sporym ilościom potasu i glinu posiada właściwości mineralizujące. Stosuje się go pomocniczo w leczeniu:




2. Perz dla tłuścioszków


Tłusta skóra, to chyba najbardziej wymagający typ. Kto ma, ten zna horror rozszerzonych porów, błysk, wypryski, a to wszystko przy akompaniamencie wiecznego uczucia niedoczyszczonej cery. Podkłady najczęściej "zjeżdżają" finezyjnie z twarzy, kremy zapychają i aktywują świecenie, zaś wyjście bez makijażu "do ludzi" zdaje się być zadaniem nie do przejścia.


Perz nie jest ziółkiem przeznaczonym li i tylko dla osób z tłustą cerą, ale to im pomaga chyba najbardziej. Kłącza perzu możemy używać na różne sposoby - stworzyć tonik z jego dodatkiem, przygotować sobie oczyszczającą parówkę lub też zmielić go i dodać do glinek, czy błotek, jakie nakładamy na twarz.

Co robi to niepozorne kłącze?
  • powstrzymuje błyszczenie się twarzy (hamuje produkcję sebum, dlatego też może być stosowany w postaci płukanek przez osoby borykające się z przetłuszczającymi się włosami)
  • sprzyja gojeniu się zaognionych miejsc (delikatnie je podsusza i "uspokaja")
  • ujędrnia i nawilża skórę (oczyszczające specyfiki mają to do siebie, że często pozostawiają na skórze uczucie ściągnięcia, perz przeciwdziała takiemu dyskomfortowi)
  • zwiększa odporność błon śluzowych i naskórka

3. Maseczka z dodatkiem perzu


Rozdrobnione kłącze perzu potrafi całkiem dobrze wzbogacić domowe maseczki. W jaki sposób przygotować taką maskę?





 Pół łyżeczki kłączy perzu rozdrabniamy w moździerzu i wsypujemy do plastikowej miseczki.




Do perzu dodajemy łyżeczkę błota z Morza Martwego i łączymy oba składniki ze sobą.




 Powstałą mieszankę skrapiamy 3-4 kroplami olejku eterycznego. Bardzo polecam wykorzystać olejek cyprysowy.


 
Do całości dodajemy na tyle wody, by składniki połączyły się w jednolitą masę. Polecam dodać odrobinę więcej wody, ponieważ warto poczekać minutkę przed nałożeniem, aby składniki mogły się "przegryźć".




Całość nakładamy na twarz na około 5-10 minut i zmywamy.




Warto w tym momencie dodać kilka słów odnośnie błotka z Morza Martwego. Przyznam, że uwielbiam to błoto, ponieważ oczyszcza mi twarz lepiej niż jakakolwiek inna maseczka. Wypróbowałam kilka rodzajów, ale wierna jestem "suchemu błotu", które należy rozrobić, by móc nałożyć na twarz. Wszelkie gotowe błota w postaci kleistych mazi nie sprawdzają się u mnie - podrażniają mnie lub też mocno wysuszają skórę. Poza tym "suche" błoto mogę łączyć z dowolnymi "ulepszaczami", co jest mi - nie ukrywam - bardzo na rękę ;).


Błoto z Morza Martwego wspaniale oczyszcza skórę łącznie z porami, usuwa nadmiar sebum i przeciwdziała błyszczeniu. Pomaga również w gojeniu się ranek i wyprysków, ujędrnia cerę, wygładza ją i zmniejsza widoczność porów.

Uwaga! To błoto nie jest przeznaczone dla cer wrażliwych i naczynkowych. Po aplikacji rozgrzewa skórę do tego stopnia, że można odczuć szczypanie. Nigdy jednak nie zdarzyło mi się odczuwać go tak silnie, by musieć natychmiast zmyć je z twarzy. Maseczka z błota nie nadaje się również do aplikowania tuż przed wyjściem, ponieważ po zmyciu skóra może być delikatnie zaczerwieniona. Na początku warto nakładać błoto dosłownie na kilka minut, a z biegiem czasu można pozostawiać je na skórze coraz dłużej.


Dlaczego warto dodać do maseczki cyprysowy olejek eteryczny? Przyznam, że sama odkryłam go niedawno i przez czysty przypadek. Olejek taki powstaje przez naturalną destylację gałązek cyprysa śródziemnomorskiego. Ma przepiękny, drzewno-balsamiczny zapach, który koi i relaksuje. W przypadku cer trądzikowych i tłustych - zmniejsza wypryski, a dzięki swoim silnym antyseptycznym właściwościom świetnie odkaża skórę. Co jeszcze potrafi?



Znacie kłącze perzu, błoto z Morza Martwego albo olejek cyprysowy? Stosujecie, lubicie? :)



Bibliografia:

Anna Mazerant-Leszkowska: Mała księga ziół. Warszawa: Inst. Wyd. Zw. Zawodowych, 1990
Kawałko M.,J.: Historie ziołowe, Krajowa Agencja Wydawnicza Lublin, 1986
Sarwa A.: Wielki leksykon roślin leczniczych, Książka i Wiedza, Warszawa 2001.
Strzelecka H., Kowalski J.: Encyklopedia zielarstwa i ziołolecznictwa, PWN, Warszawa 2000
Lecznicze kłącza i korzenie - perz
prof. dr hab. Kazimierz Głowniak, mgr farm. Jarosław Widelski: Perz - roślina niedoceniana, Panacea Nr 1 (38), styczeń - marzec 2012 

sobota, 10 stycznia 2015

Mleczna obsesja Kleopatry

Ostatnio wpadło mi w ręce kilka książek o historii pielęgnacji ciała, które zawierają w sobie wiele różnych ciekawostek i przepisów, jakie stosujemy nawet dziś, kompletnie nie wiedząc skąd się wzięły. Pomyślałam więc, że może warto byłoby trochę wgłębić się w temat i przedstawić tu coś niecoś o dawnych sposobach dbałości o ciało. W taki sposób najwyraźniej rodzi się kolejna seria na blogu :).

źródło: pinterest
Zacznijmy może od postaci uznawanej za najpiękniejszą kobietę wśród starożytnych - od Kleopatry. Tak na dobrą sprawę jej wizerunek znamy jedynie z monet, które podsuwają nam obraz niezbyt pochlebny, jeśli wziąć pod uwagę dzisiejsze kanony piękna. Egipska królowa miała bodaj długi i zakrzywiony nos, wypukłe czoło oraz wystającą brodę. Niemniej zdołała uwieść dwóch potężnych mężczyzn - Juliusza Cezara i Marka Antoniusza, a to już coś znaczy! Co ciekawe - uznaje się ją za autorkę pierwszej księgi na temat kosmetyki! Do dziś nie zachowała się w całości, ale przetrwało całe sześć części, w których znajdziemy mnóstwo przepisów na balsamy do ciała, olejki i pudry. Kleopatra stosowała w swoich przepisach przede wszystkim zioła i olejki, ale w niektórych recepturach znaleźć możemy takie składniki, jak odchody myszy czy palone zęby konia. Noaleproszpaństwa, czegóż się nie robi, by osiągnąć upragniony efekt...?

1. Wanna pełna mleka

Nie od dziś wiadomo, że Kleopatra ubóstwiała mleko. Uważała, że pozwala jej utrzymać jędrną i gładką skórę, dlatego też preferowała mleczne kąpiele. Najbardziej ceniła ośle mleko, a wieść gminna niesie, że codziennie dojono 700 oślic, by zapewnić królowej dostateczną jego ilość do kąpieli. Mleka trzeba było aż tyle, gdyż Kleopatra dokonywała ablucji w olbrzymiej porfirowej wannie, przy której wartę trzymały niewolnice, gotowe w każdej chwili osuszyć ciało egipskiej piękności wielkimi chustami.

2. Kleopatry mleko do kąpieli


Mleczną kąpiel można przyrządzić na tuzin różnych sposobów, choć wydawałoby się, że receptura jest oczywista. Tymczasem mleczna kąpiel może przybrać, mówiąc najoględniej, trzy rozmaite formy.







Składniki:
  • 2 l mleka
  • 300 ml miodu
  • suszone skórki pomarańczy
Wszystkie składniki wlewamy do wody i mieszamy. Zamiast skórek pomarańczy można użyć suszonych płatków kwiatów.

***







Składniki:
  • 100g szałwii
  • maślanka
  • olejek eteryczny (opcjonalnie)
Szałwię zalewany 1 litrem wrzątku i pozostawiamy do naciągnięcia na 10 minut.  Do naparu wlewamy litr maślanki i dodajemy kilka kropel ulubionego olejku eterycznego.

***








Składniki:
  • 2 szklanki mleka w proszku
  • 1/2 szklanki mąki ziemniaczanej
  • 1/2 szklanki sody oczyszczonej
  • 10 kropli olejku eterycznego (opcjonalnie)
 Wszystkie składniki mieszamy ze sobą i skrapiamy olejkiem eterycznym. Całość przesypujemy do przygotowanego słoiczka i odstawiamy na 24h w zacienione miejsce. Po tym czasie składniki przegryzą się ze sobą i będziemy mogli wykorzystać je do relaksującej kąpieli. Wystarczy wsypać 2-3 łyżki do wanny i cieszyć się rezultatami.


Osobiście ulubiłam sobie "Eliksir", ponieważ starcza na dłużej i rzeczywiście bardzo dobrze pielęgnuje skórę.




3. Miód i mleko w służbie gładkiej skórze


Kleopatra doceniała mleko przede wszystkim dlatego, że wyraźnie widziała, jak po mlecznych kąpielach jej skóra zdaje się być doskonale nawilżona i jędrna. Mleko zawiera proteiny, wapń, mnóstwo witamin oraz kwas mlekowy, który bardzo delikatnie złuszcza martwy naskórek. W mleku znajdziemy także witaminę C, która sprzyja syntezie włókien kolagenowych, a więc ujędrnieniu skóry, a także białko wygładzające i nawilżające suchą skórę.

Miód z kolei silnie nawilża skórę, czyniąc ją niezwykle gładką i działa antyzapalnie, niwelując podrażnienia. Egipcjanie zrozumieli, że miód jest pomocny w walce ze zranieniami, więc wykorzystywali jego właściwości w ich leczeniu. Ponadto miód wspiera krążenie krwi i jest bogaty w minerały oraz witaminy.

W powyższych przepisach wspomniałam też o kilku innych składnikach: mące ziemniaczanej, sodzie oczyszczonej oraz o szałwii.

Kąpiel w mące ziemniaczanej zredukuje wypryski i ukoi odparzenia skóry. Soda oczyszczona usuwa ze skóry pot, tłuszcz i nagromadzony brud, ponadto zmiękcza naskórek i neutralizuje kwasy. Szałwia zaś była już znana Kleopatrze, która doceniała jej właściwości. To niepozorne ziółko sprowadzano do Egiptu z Krety. Szałwia doskonale rozgrzewa, niweluje przykre dolegliwości związane z nadmiernym wysiłkiem fizycznym, doskonale relaksuje i pomaga goić się ranom.


źródło: pinterest


A Wy lubicie mleczne kąpiele? ;)



Bibliografia:
herbs2000
atopowe zapalenie - kąpiele
Krystyna Koziarska - Mendonça - (Nie)piękna Kleopatra
, Joanna Tomalska: "Historia kosmetyki w zarysie", Białystok: Wyższa Szkoła Kosmetologii i Ochrony Zdrowia, 2007

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Seria ziołowa - arcydzięgiel. Arcydzięglowa wcierka do włosów

Jest nazywany bardzo różnie - dzięglem litworem, anielskim zielem, angeliką, anielskim korzeniem. Mowa oczywiście o arcydzięglu, roślince - moim skromnym zdaniem - bardzo niedocenianej w blogosferze, za to cenionej ogromnie w mojej rodzinie od wieków. Nazwa "anielskie zioło" powstała w głębokich mrokach średniowiecza, kiedy uważano, że arcydzięgiel chroni przed zgubnymi właściwościami trucizn, odpędza diabelskie siły, przedłuża życie i stanowi remedium na wszelkie plagi. Korzeń arcydzięgla zawiera wiele substancji odżywczych, kwasów organicznych oraz soli mineralnych (potas, cynk). Stosowany jest m.in. w leczeniu niestrawności, słabego krążenia krwi, kaszlu, bólów reumatycznych, braku apetytu. Działa antyseptycznie i uspokajająco. Stosowany na włosy - pobudza krążenie tlenu, dzięki czemu więcej dociera do cebulek włosów. Ponadto regeneruje uszkodzone meszki włosowe, przeciwdziała wypadaniu włosów i łupieżowi, a także wzbogaca włosy o niezbędne do wzrostu składniki odżywcze.

1. Anielskie ziele w służbie włosom


Arcydzięgiel w mojej rodzinie nazywany jest potocznie "ziółkiem przeciw łysieniu", dlatego postanowiłam wykorzystać korzeń tej rośliny do stworzenia wcierki. Co prawda, w jej skład wchodzi jeszcze korzeń łopianu oraz nagietek, ale to właśnie angeliki jest w niej najwięcej. Czego potrzebujemy, żeby przygotować "anielską wcierkę"?

Składniki: 
  • 1 łyżka stołowa korzenia arcydzięgla
  • 1/2 łyżki stołowej nagietka
  • 1/2 łyżki stołowej korzenia łopianu
  • 1 łyżka spirytusu/wody brzozowej lub pokrzywowej
  • kilka kropel soku z cytryny (opcjonalnie)
  • 200 ml wody źródlanej
  • sterylna buteleczka



Przygotowanie:



Korzeń arcydzięgla, łopianu i nagietek wsypujemy do garnuszka i zalewamy 200ml wody źródlanej (lub zwykłej, przefiltrowanej).






Mieszankę ziół podgrzewamy, doprowadzamy do wrzenia i gotujemy przez 5-10 minut. Zioła przecedzamy przez sitko i czekamy aż odwar ostygnie.






Kiedy jest już chłodny, wlewamy 1 łyżkę stołową spirytusu lub wody brzozowej, albo pokrzywowej, by zakonserwować naszą wcierkę. Ja wybrałam wodę brzozową z Glorii - bardzo dobrze sprawuje się na moim skalpie ;). Możemy dodać do mieszanki kilka kropel soku z cytryny.



2. Dlaczego taki skład?


To, że arcydzięgiel przeciwdziała łysieniu i zachowuje się niczym aktywator wzrostu już wiemy. A co z pozostałymi ziołami? 

Korzeń łopianu zapobiega wypadaniu włosów, pielęgnuje zniszczone kosmyki i wzmacnia cebulki. Znajdziemy w nim olejki eteryczne, garbniki, witaminy i proteiny.
Nagietek lekarski koi wrażliwą skórę głowy, nawilża ją i chroni przed wolnymi rodnikami. Działa przeciwzapalnie i przeciwgrzybiczo, chroni skalp przed łupieżem.

Sok z cytryny wzmacnia cebulki i przeciwdziała siwieniu. Hamuje zbyt szybkie przetłuszczanie się włosów i dotlenia skórę głowy.




Wszystkie te dobrodziejstwa zakonserwowałam i spakowałam w poręczną buteleczkę. Niestety - nie mogę jeszcze powiedzieć, jak wcierka spisała się u mnie, ale po testach z pewnością dam znać :).


Planuję stosować tę wcierkę codziennie przez 3 tygodnie, a następnie zrobić skórze głowy tygodniowe wakacje.


Swoją drogą - wiecie, że dawniej wierzono, iż wypadanie włosów powodowały czarownice, które rzucały czar na nieszczęśnicę? ;)



Pozdrawiam cieplutko!


Bibliografia: 

Doktor Górnicka o zdrowiu cz.5 
herbs2000 
I. Matławska: Farmakognozja. Poznań: AM Poznań, 2005.
 



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...