1. Anielskie ziele w służbie włosom
Arcydzięgiel w mojej rodzinie nazywany jest potocznie "ziółkiem przeciw łysieniu", dlatego postanowiłam wykorzystać korzeń tej rośliny do stworzenia wcierki. Co prawda, w jej skład wchodzi jeszcze korzeń łopianu oraz nagietek, ale to właśnie angeliki jest w niej najwięcej. Czego potrzebujemy, żeby przygotować "anielską wcierkę"?
Składniki:
- 1 łyżka stołowa korzenia arcydzięgla
- 1/2 łyżki stołowej nagietka
- 1/2 łyżki stołowej korzenia łopianu
- 1 łyżka spirytusu/wody brzozowej lub pokrzywowej
- kilka kropel soku z cytryny (opcjonalnie)
- 200 ml wody źródlanej
- sterylna buteleczka
Korzeń arcydzięgla, łopianu i nagietek wsypujemy do garnuszka i zalewamy 200ml wody źródlanej (lub zwykłej, przefiltrowanej).
Mieszankę ziół podgrzewamy, doprowadzamy do wrzenia i gotujemy przez 5-10 minut. Zioła przecedzamy przez sitko i czekamy aż odwar ostygnie.
Kiedy jest już chłodny, wlewamy 1 łyżkę stołową spirytusu lub wody brzozowej, albo pokrzywowej, by zakonserwować naszą wcierkę. Ja wybrałam wodę brzozową z Glorii - bardzo dobrze sprawuje się na moim skalpie ;). Możemy dodać do mieszanki kilka kropel soku z cytryny.
2. Dlaczego taki skład?
To, że arcydzięgiel przeciwdziała łysieniu i zachowuje się niczym aktywator wzrostu już wiemy. A co z pozostałymi ziołami?
Nagietek lekarski koi wrażliwą skórę głowy, nawilża ją i chroni przed wolnymi rodnikami. Działa przeciwzapalnie i przeciwgrzybiczo, chroni skalp przed łupieżem.
Sok z cytryny wzmacnia cebulki i przeciwdziała siwieniu. Hamuje zbyt szybkie przetłuszczanie się włosów i dotlenia skórę głowy.
Wszystkie te dobrodziejstwa zakonserwowałam i spakowałam w poręczną buteleczkę. Niestety - nie mogę jeszcze powiedzieć, jak wcierka spisała się u mnie, ale po testach z pewnością dam znać :).
Planuję stosować tę wcierkę codziennie przez 3 tygodnie, a następnie zrobić skórze głowy tygodniowe wakacje.
Swoją drogą - wiecie, że dawniej wierzono, iż wypadanie włosów powodowały czarownice, które rzucały czar na nieszczęśnicę? ;)
Pozdrawiam cieplutko!
Bibliografia:
Doktor Górnicka o zdrowiu cz.5
herbs2000
I. Matławska: Farmakognozja. Poznań: AM Poznań, 2005.
nie wiedziałam że arcydzięgiel jest dobry na włosy ;)
OdpowiedzUsuńNa włosy by się przydało wypróbować :)
OdpowiedzUsuńa u Ciebie jak zawsze cuda :)
OdpowiedzUsuńDołączam do Ciebie i czekam na kolejny "ziołowy" post :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie widziałam takiej wcierki :D Przydatny post :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz spotykam się z taką nazwą tego zioła. O jego właściwościach nie miałam pojęcia! Niestety nie mam jak teraz wypróbować tej mieszanki, a bardzo interesująca się wydaje. I idealna na moje aktualne potrzeby. Te zdjęcia są cudowne ^^ Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńciekawam czy by mi zrobił dobrze na skalpie xd
OdpowiedzUsuńO, z tym ziółkiem jeszcze nie miałam kontaktu, ale wcierka brzmi ciekawie;) w takiej ładnej butelce to i na prezent można dać taki specyfik:)
OdpowiedzUsuńSkoro arcydzięgiel przeciwdziała łysieniu i jest jak aktywator wzrostu, to muszę [!] go przetestować ^^
OdpowiedzUsuńtakie nazewnictwo ino specjalistyczne :D aktywatory tu i tam xd
UsuńMam nadzieję, że i na moim skalpie podziała jako aktywator, bo jakoś ostatnio smętnie mi się na głowie zrobiło :P
UsuńJeszcze nie wcierałam, ale tak to jest za dużo fajnych sposobów a za mało czasu, na razie wykańczam kozieradke i może po niej skuszę się na to ziele na ten rok mam plan szybszego porostu i zagęszczenia dlatego jak mi w tym pomorze to czego chcieć więcej :)
OdpowiedzUsuńJa za kozieradkę zabiorę się chyba po arcydzięglu właśnie ;)
UsuńNie wiedziałam wcześniej zbyt wiele o tej roślince. Jestem ogromnie ciekawa jak sprawdzi się wcierka. Dodaję blog do obserwowanych i czekam na post z efektami stosowania.
OdpowiedzUsuńNa pewno podzielę się wrażeniami :)
Usuńbardzo ciekawa wcierka, świetny blog obserwuję:)
OdpowiedzUsuńTen szampon o który pytałaś -póki co używam go dość rzadko. Konsystencja wodnista, ale zapach bardzo mi się podoba :) Kosmetyk nieco plącze włosy, ale dobrze je oczyszcza.Używałam kiedyś kilka razy pod rząd (myję co 2 dni) i nie zauważyłam, by przesuszał czy coś, ale generalnie moje włosy czy skóra głowy nie są zbyt wrażliwe na SLES, więc mi szkody nie robi. Myślę, że warto go wypróbować. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńpierwszy raz słyszę o takiej wcierce :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i miłego tygodnia życzę ! :)
Anru,
Uwielbiam Twojego bloga!
OdpowiedzUsuńBardzo fajne ziele (jego korzeń)
OdpowiedzUsuńNa pewno zapamiętam!
Pozdrawiam ;)
trzeba takie samemu sobie hodować by przez cały rok używać:D
UsuńCudowna roślina, zaliczana do najcenniejszych roślin leczniczych na świecie :) Baaaaddzo fajny post :)
OdpowiedzUsuńna nagietka używałem do wcierania w czoło ładnie ukajał zatoki ^^
OdpowiedzUsuńObserwuję- świetne przepisy
Bardzo fajny przepis na wcierkę. Póki co stosowałam gotowca, czyli Jantar, a z parzonych - kozieradkę ;)
OdpowiedzUsuńjantar - ZŁO...
UsuńPierwszy raz ją widzę. Jeśli chodzi o wcierki to używałam tylko Jantar,. ;)
OdpowiedzUsuńHa, oczywiście, że wszystkiemu winne są czarownice ;)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tym ziółku, jestem ciekawa jak się u Ciebie sprawdzi :) Trzymam kciuki za efekty! I poczekam na Twoje "sprawozdanie z efektów" ;)
I jak? Zadziałał?!
OdpowiedzUsuń