Zioła jednak nie są takie złe nawet dla tych okrutnych brutali - zębów. Dawno, dawno temu, kiedy nikt mądry nie wpadł na genialny pomysł wynalezienia szczoteczki - do mycia małych zasrańców (wybaczcie...) używano specjalistycznego proszku z popiołu głowy zająca i trzech myszy (serio!), a autorem tej nadzwyczajnej receptury był Hipokrates. Mniam!
Alternatywne sposoby czyszczenia zębów
Do alternatywnych sposobów dbania o uzębienie należy m.in. ssanie oleju słonecznikowego. Osobiście nie praktykowałam (może powinnam sobie to wyrzucać...?), aczkolwiek uważa się, że olej świetnie usuwa kofeinowy osad, pozbywa się płytki nazębnej, wzmacnia zębiska i chroni dziąsła.
Co jeszcze? Rozmaite proszki do czyszczenia zębów (niekoniecznie popiół ze zwierzęcych łbów) - na rynku mamy ich już zatrzęsienie. Ot, choćby Babcia Agafia poleca ziołowy proszek, który ma zapewnić świeży oddech i mocne szkliwo. W składzie znajdziemy przeróżne roślinne ekstrakty, które dodatkowo działają antybakteryjnie i dbają o stan dziąseł.
Czym płukać? I czy płukanie w ogóle coś daje?
Większość homo sapiens płucze zęby najpierw wodą (żeby pozbyć się pasty), a potem płynem antybakteryjnym. Tymczasem potęga ziół w kwestii dbałości o jamę ustną może zadziwiać.
Z szałwią niesamowicie się zaprzyjaźniłam. Nie dość, że działa przeciwzapalnie i bakteriobójczo, to leczy wszelakie rany i pozwala uśmierzyć ból. Dziąsła Ci krwawią? Spoko, popłucz szałwią. Zrobiła Ci się cholerna afta, która boli? Luz, bierz się za parzenie szałwii! Boli Cię gardło i migdałki? Nie czekaj, leć do kuchni po szałwię! To nie jest ironia - szałwia naprawdę niesamowicie pomaga w leczeniu nieprzyjemnych, szujowatych zagrań zębów. Jeśli dodać do tego jej właściwości łagodzące problemy trawienne, trądzik, wypryski i nadmierną potliwość - mamy ziółko, które powinno znaleźć stałe miejsce w kuchennej szafce.
Lawenda pomaga głównie na nieświeży oddech, ale jako że wykazuje także właściwości odkażające i bakteriobójcze - możemy z jej kwiatów stworzyć napar, który pozwoli ukoić dokuczliwe pulsowanie chociażby tej wyrzynającej się paskudy - ósemki.
Mięta to taka fajna, niepozorna roślinka - łatwa w uprawie i utrzymaniu. Jej główną zaletą jest uczucie chłodzenia - dla zaognionego dziąsła to objawienie i niesamowita ulga w bólu. Dodatkowo działa przeciwzapalnie, hamuje rozwój bakterii i odświeża oddech. Przy okazji pomoże nam, gdy rozboli nas gardło lub dopadną gastryczne problemy.
Tatarzy przytransportowali nam z Azji tartak zwyczajny. Spokojnie możemy im dziękować, kiedy rozboli nas paszcza. Surowcem leczniczym jest głównie jego kłącze. Można sobie go żuć, gdy zęby się odzywają (choć nie należy to specjalnie miękkich), możemy też sporządzić odwar i płukać nim jamę ustną, żeby uśmierzyć ból, stan zapalny i odświeżyć oddech. Ponadto tartak pomaga w leczeniu zajadów i owrzodzeń.
Jak macie opryszczkę - w te pędy parzcie melisę. Szybko zapomnicie o niej i innych niefortunnych dolegliwościach ustnych. Działa bakteriobójczo i wirusobójczo, znajdziemy ją w wielu pastach do zębów.
Czarny bez działa przeciwzapalnie i antywirusowo. Kiedy coś niedobrego dzieje się z Waszymi zębami i gardłem - przepłuczcie jamę ustną naparem z czarnego bzu. Babcia twierdzi, że pomaga ;).
Łopian dobrze sprawuje się w kwestiach włosowych, ale mniej doceniany jest jako ziółko dla jamy ustnej. To wielki błąd. Łopian ma właściwości antybiotyczne, dlatego sprawdza się w roli płynu do płukania, bo oczyszcza krew i chłonkę, a także przeciwdziała i niweluje wszelkiego rodzaju owrzodzenia w obrębie paszczy :P.
Przedostatni na mojej liście jest tymianek, który zawiera tymol, a więc bakteriobójczy olejek eteryczny, niezwykle pomocny przy zapaleniach dziąseł oraz jamy ustnej i gardełka.
No i wreszcie... czystek! O, tak. Odkryłam takie jego właściwości stosunkowo niedawno, ale lepiej późno niż wcale. O co chodzi? O to, że napar z czystka bardzo fajnie rozprawia się z próchnicą, łagodzi stany zapalne i usuwa nieświeży oddech. Ponadto dobrze sprawdza się też w przypadku zapalenia migdałków, czy gardła. Spokojnie można stosować go jako zamiennik sklepowych płynów do płukania ust, w których znajdziemy od groma chemii.
Zdecydowanie krótko, ale musicie mi wybaczyć. W głowie mnie łupie od tego skubańca, mimo że w zasadzie już nie istnieje i siłą rzeczy nie może się na mnie gniewać. Ale nawet dziursko po nim mi dokucza.
Znacie jeszcze jakieś ziółka, które dobrze wpływają na jamę ustną i otwór gębowy?
Miłej soboty!
Szałwię znałam, a mięta nie wiedziałam ze ma takie jeszcze własciwości
OdpowiedzUsuńolej ssię jaki mam, najczęściej rzepakowy (ale taki nierafinowany) lub kokosowy.
OdpowiedzUsuńA na ból zęba niezastąpiony jest dla mnie goździk ;)
Widzisz jakieś dobre rezultaty ssania oleju? Powoli oswajam się z myślą, żeby spróbować, ale ciągle coś mnie powstrzymuje ;)
UsuńUf nigdy jeszcze mnie ząb nie bolał...:D pamiętam jak wśród znajomych się pojawiał ten problem, to wszyscy sięgali po papieroska...ponoć dymek pomaga wtedy. Z tych ziółek to kilka stosowałam, ale na trądzik:) teraz kupiłam świeżą miętę, właśnie dziś tonik zrobiłam:)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, mnie raczej też takie bóle nie spotykały... Aż do niedawna :P
UsuńOdpukać, bólu zęba jeszcze nie zaznałam ;) Z opisanych ziółek znam tylko szałwię, którą stosowałam do płukania jamy ustnej ;)
OdpowiedzUsuńChyba wypróbuję szałwie ;)
OdpowiedzUsuńChyba wypróbuję szałwie ;)
OdpowiedzUsuńja ja i na bóle gardła stosuję:D
Usuńu mnie na bóle zębowe i dziąsłowe najlepsza szałwia!
OdpowiedzUsuńSzkoda że wcześniej nie przeczytałam Twojego posta, wczoraj cały dzień zmagałam się z okropnym bólem zęba i czeka mnie wizyta u dentysty- już się boję:/
OdpowiedzUsuńZnam ten ból i bardzo współczuję :( Ziółka tak czy siak pomogą tylko doraźnie, ale warto chociaż w ten sposób ulżyć sobie w bólu...
UsuńW dzieciństwie, jak mnie bolał ząb, płukałam usta szałwią i trochę pomagało :)
OdpowiedzUsuńTeraz - odpukać!!!! - już dawno zęby mnie nie bolały :)