1. Lodowy masaż, raz!
Choć trudno mi sobie wyobrazić spanie w lodowatym pomieszczeniu i branie tylko zimnych kąpieli, to jednak zdaję sobie sprawę z tego, jak wartościowy jest lód dla ludzkiej skóry. Zmniejsza obrzęki, redukuje tkankę tłuszczową i pozbywa się cellulitu, wpływa na elastyczność skóry, pozwala długo cieszyć się młodym wyglądem, a ponadto wzmacnia naczynia krwionośne i poprawia odporność!
Wszystko to brzmi bardzo ładnie, ale jak naprawdę działa? Zimno powoduje, że nasze naczynia krwionośne ulegają zwężeniu, a następnie rozszerzeniu, dzięki któremu krew zaczyna szybciej krążyć w żyłach. W ten sposób uzyskujemy rumieńce, ale również coś więcej - takie "przekrwienie" pozwala o wiele lepiej dotlenić skórę. Trzeba pamiętać, że im jesteśmy starsze, tym nasze naczynia krwionośne mają trudniejsze zadanie - nie transportują już wszystkich wartości odżywczych do skóry, jak w latach młodości. Zimno pozwala jednak odwrócić ten proces.
Można też żyć jak księżna - ciągle w zimnie i chłodzie. Nikt chyba jednak nie jest aż takim masochistą. Niemniej wystawienie swojego ciała na długotrwały chłód pozwala naczyniom krwionośnym całkiem się zwężyć, a to zaś powoduje spowolnienie procesów metabolicznych. A im wolniejszy metabolizm, tym wolniej starzeje się nasze ciało.
2. Szyja i twarz bez zmarszczek
Masaż kostkami lodu pozwala zredukować zmarszczki na tej samej zasadzie, którą opisałam powyżej. Kostki lodu wkładamy do foliowego woreczka (by podczas topnienia, nie spływały nam zimnymi strużkami po szyi), a potem otaczamy materiałową chusteczką. Tak przygotowany lodowy kompres możemy użyć do masowania szyi i twarzy. Szyję masujemy kolistymi ruchami - od dołu do góry - przez kilka minut, a następnie wklepujemy krem nawilżający. Masaż twarzy możemy wykonać za pomocą nieosłoniętych niczym kostek lodu - wystarczy 5 minut, potem, tak jak w przypadku szyi, nakładamy na twarz warstwę kremu.
3. Daj mi nogę, daj mi nogę! A może buzi?
Opuchlizna? Ciężki dzień, buty na wysokim obcasie? Wszystko puchnie i boli? Możemy zmoczyć wodą ręczniczek i włożyć do na kilka chwil do zamrażalnika. Wyjęty, kładziemy na stopy. Możemy także posłużyć się kostkami lodu - tak samo jak w przypadku masażu szyi - wkładamy lód do woreczka, owijamy chusteczką i przykładamy do opuchniętych stóp. Ulga gwarantowana!
Nie tylko stopy nam podziękują - usta też będą zadowolone z lodowego masażu. O ile szczypiący w usta mróz powoduje ich spierzchnięcie, o tyle w domowym zaciszu nie mamy wiatru, który mógłby nam wargi "posiekać". Wystarczy przesunąć kostką lodu po ustach (zupełnie jak podczas ich malowania pomadką), by poprawić ich ukrwienie oraz elastyczność. Lód może też służyć jako utrwalacz makijażu - wystarczy przesunąć nim po pomalowanych ustach, by szminka o wiele wolniej schodziła z warg.
A jak to wygląda u Was? Stosujecie lodową pielęgnację ciała? :)
(Zdjęcia, choć mało na nich widać, pochodzą z wyprawy na pozamiejski zimowy spacer jakiś czas temu).
Bibliografia:
Jadwiga Buncler, Aleksandra Zajączkowa (1754-1845), "Opatowianin", kwiecień 1992
Jerzy Stanisław Majewski: Warszawa nieodbudowana: Królestwo Polskie w latach 1815-1840. Warszawa: Veda Agencja Wydawnicza, 2009
Ja jestem ciepłolubna, więc zimą nie wyobrażam sobie takiej mroźnej pielęgnacji :)
OdpowiedzUsuńAle wpis bardzo oryginalny!
Chyba też poczekam na lato ;). Chociaż w zimie, przy mrozie, wystarczy sięgnąć za okno i urwać sopel lodu - jaki komfort :D
UsuńJa nie lubię zimna :)
OdpowiedzUsuńMam tak samo! Chociaż jedna kosteczka lodu jeszcze mnie tak nie przeraża, na szczęście ;)
UsuńBardzo podoba mi się forma wpisu. Naprawdę oryginalnie!
OdpowiedzUsuńJa też za zimnem nie przepadam, jest jednak nieocenionym źródłem zdrowia..
Dziękuję :). Też nie lubię zimna, dlatego tym bardziej podziwiam morsów, że potrafią wejść do lodowatej wody :P
UsuńRównież nie przepadam za zimnem, ale tak jak piszesz- na opuchliznę lód jest idealny :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie, przydaje się też po wyrwaniu zęba :P W dodatku w okolicy, gdzie przykładałam lód - miałam jakiś wyprysk, który zniknął po aplikacji lodu. Dwa w jednym :P
UsuńBardzo ciekawy wpis :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńAż mi się zimno zrobiło, jak dotąd lód przykładałam tylko po usunięciu zęba:)
OdpowiedzUsuńTeż mi się tak zawsze lód kojarzył - uśmierzanie zębowych bólów ;)
UsuńCiekawy post, już sam tytuł mnie zaintrygował:) jedyne co mam wspólnego z tą królową to uwielbienie dla zimnej pościeli. Zanim zasnę kilka razy obkręcam poduszkę i kołdrę, jak mi się jedna strona nagrzeje;D
OdpowiedzUsuńAle poza tym, lubię ciepełko. I niestety (dla mojej skóry) gorące kąpiele.
Ciekawy trik z tym przedłużeniem trwałości szminki:)
Pozdrawiam!
Lepiej się chyba śpi, kiedy pościel nie jest nagrzana ;) A gorących kąpieli też się nie wyrzeknę, nie ma szans! ;) Pozdrawiam również!
Usuńjak jazdy Ci idą?:D
OdpowiedzUsuńJeszcze chyba ze 3 i egzamin wewnętrzny :D
Usuńto szybciutko :D a czujesz że umiesz?xd
Usuńmuhahaha (to powinno wystarczyć za odpowiedź!) - jeszcze nie zabiłam siebie i instruktora, więc chyba coś tam umiem :P ale na pewno nie na tyle, że zdać egzamin, nie czarujmy się :D
Usuńa w jakim mieście zdajesz?
UsuńNie wytrzymałabym masażu lodem, jestem strasznym zmarzluchem :D
OdpowiedzUsuńTo tylko tak lodowato brzmi - w rzeczywistości da się wytrzymać (aż sama byłam zdziwiona :P).
UsuńJAkoś przekonania nie mam do tych terapii.... kobietę podziwiam choć nie wiem na ile to nie jaka choroba....
OdpowiedzUsuńMam cerę naczynkową i przyznam szczerze że nie lubię mrozów...
Hm...No ja znam takich właśnie masochistów :)
OdpowiedzUsuńMoże nie do przesady, ale wchodząc do ich sypialni, czasem mam wrażenie, że wchodzę do zamrażalnika...
I są to moi rodzice...
Może też chcą sobie przedłużyć żywot? :)
Ja natomiast nie znoszę jak mi zimno, a mój narzeczony nie może się nigdy nadziwić, jak można mieć tak zamarznięte stopy ( mój znak rozpoznawczy:))
Ale...dlatego że uwielbiam gorące kąpiele- wręcz parzące, czasem jak mnie natchnie, lubię przy prysznicu polewać się na zmianę ciepłą i zimną wodą. O ile wiem, bardzo dobrze działa to na cellulit :)